ZAPRASZAM NA MOJEGO NOWEGO BLOGA
DROGADOIDEALU.BLOGSPOT.COM :)
maniaczka kosmetyków w akcji
30 lipca 2012
25 listopada 2011
Nowości z perfumerii jesień/zima 2011
Czy zaczęłyście się już rozglądać za perfumami na tegoroczną zimę? ;))
Ja zrobiłam to już dawno temu, bo zima to mój ulubiony perfumowo czas.. Wreszcie można wyjąć z głębi szafki zapachy słodkie do granic możliwości, które dodają uroku zimowym chwilom. Mam w tej kategorii swoich faworytów m.in.: Hypnose Elixir, Addict, Kenzo Amour czy Flowerbomb Extreme ale muszę powiedzieć, że nowości w perfumeriach też wydały mi się ogromnie fascynujące. Dzisiaj chciałabym wspomnieć o jednej z trzech nowości, które już na dobre zagościły w mojej szafce i zapowiada się, że dumnie będą się tam prężyć aż do wczesnej wiosny. Dzisiaj będzie o...
Lancome Tresor Midnight Rose
Gdy tylko zobaczyłam zapowiedź tych perfum i przeczytałam opis nut wiedziałam, że to coś dla mnie ;) Kocham maliny w perfumach, a niestety bardzo rzadko pojawiają się one w zapachach jako nuta dominująca. (Właściwie jedyne jakie mi teraz przychodzą do głowy to Armani Diamonds i Flowerbomb Extreme..) Moje przypuszczenia okazały się słuszne i pierwsze testy w perfumerii wypadły bardzo pozytywnie. Zapach kojarzy mi się z wielkim, pysznym deserem.. pucharem sorbetu malinowego przyozdobionym kulkami lodów waniliowych, owocami malin i bitą śmietaną. Skojarzenie jest tak dosłowne, że po prostu nie mogę oderwać nosa od nadgarstka! Midnight Rose ma w sobie pewien chłód - kojarzy mi się to z płatkami śniegu delikatnie osadzającymi się na ciepłym, zimowym szaliku.. To pewnie zasługa róży i piwonii. Zapach jest fantastyczny. Uwielbiam wychodzić otulona Tresorem w chłodne poranki na dwór. Ta cudowna słodycz tak fantastycznie ewoluuje i tańczy, że nie sposób się nie uśmiechnąć. ;) Myślę, że to świetny pomysł na gwiazdkowy prezent dla siostry/przyjaciółki albo.. dla siebie samej, bo Tresor bardzo podoba się otoczeniu i zwraca na siebie uwagę!
Nuta głowy: róża, malina
Nuta serca: jaśmin, piwonia, likier z czarnej porzeczki, różowy pieprz
Nuta podstawowa: piżmo, drzewo cedrowe, wanilia
Nuta serca: jaśmin, piwonia, likier z czarnej porzeczki, różowy pieprz
Nuta podstawowa: piżmo, drzewo cedrowe, wanilia
31 maja 2011
Nareszcie zakupy :))
Racjonalizm ostatnich miesięcy poszedł w niepamięć. :D Musiałam wreszcie trochę poszaleć, bo mój zbiór chyba trochę za bardzo zeszczuplał. ;) Przytargałam dziś do domu siatkę pełną kosmetyków i od razu muszę Wam się pochwalić, czym w najbliższych dniach będę się pucować i smarować. :)
Tadaaaam!
Od lewej:
- płyn do higieny intymnej Bielenda zielona herbata - nigdy nie miałam nic z tej serii, a zapach zielonej herbaty ostatecznie mnie przekonał :)
- olejek do pielęgnacji ciała Babydream dla ciężarnych - nie spodziewam się dziecka, ale będę używać i do włosów i do ciała, bo ma cudny skład, marzyłam o nim od dawna, a teraz akurat jest w promocji w Rossmannie.
- krem Flos Lek beEco, głęboko nawilżający na dzień
- krem Flos Lek be Eco, odbudowująco-naprawczy na noc - oba kremy mają fajne składy, są ekologiczne, mają certyfikat ECOCERT nie mogłam nie wypróbować, zwłaszcza że NeoBio kompletnie mi nie podeszły :((
- pasta do zębów Clinomyn dla palaczy - rewelacyjna! nie palę, ale doceniam mocne właściwości wybielające tej pasty. Wg mnie najlepsza z dostępnych w drogeriach.
- krem do rzęs L'biotica - ot taki wynalazek, jestem ciekawa czy faktycznie ma szansę zadziałać, fajnie byłoby łopotać długaśnymi rzęsami w letnim słońcu :D
- antyperspirant Rexona Maximum Protection, dni robią się coraz bardziej upalne a sesja w pełni, więc z racji tego że mój ulubiony Lady Speed Stick się skończył postanowiłam sięgnąć po jakiś cięższy kaliber.. bardzo mnie ciekawi jak sobie poradzi :D
20 maja 2011
masło do ciała Bielenda Olejek Arganowy
Od dawna jestem wielką zwolenniczką maseł do ciała Bielendy - miałam już chyba wszystkie możliwe ;) szkoda, że nie uwieczniałam wszystkiego na zdjęciach, bo mogłabym teraz zrobić porządne zestawienie, ale trudno. :D
Tutaj moje kompulsywne zakupy w ramach dobrej promocji na masła w Naturze (hahaha :D) :
Masła mają przyjemną konsystencję, ładne zapachy i rewelacyjnie pielęgnują skórę. Najbardziej przypadło mi do gustu masło awokado, kiedyś już o nim pisałam. Ma upajający, tropikalny zapach i świetnie nawilża pozostawiając skórę gładką i zadbaną. ;)) Postanowiłam wrócić do tego masła jak tylko wykończę zapasy, ale ciągle kusi mnie coś nowego.. Ostatnio na przykład kolejne masło od Bielendy. Nie mogłam przejść obojętnie, bo połączenie masła Bielendy i oleju arganowego, który kocham stosować do włosów skutecznie mnie skusiło.
Producent dedykuje ten kosmetyk posiadaczkom skóry bardzo dojrzałej i suchej. Nigdy się zbytnio takimi zaleceniami nie przejmowałam, bo ważniejsze są dla mnie właściwości. ;) Obiecywany efekt to: nawilżona, zregenerowana i odnowiona skóra, wyeliminowana szorstkość i napięcie, gładkie i elastyczne ciało.
Z całą pewnością mogę powiedzieć, że masło należy do tych kosmetyków, które w prosty sposób spełniają swoje zadanie i stają się pewniakami, do których można wrócić. ;) Masło ma fajną, budyniową konsystencję. Zapach bardzo przypomina mi zapach masłoa karotenowego - delikatny, pudrowy, lekko słodki. Bardzo przyjemnie rozprowadza się na skórze, wchłania się praktycznie od razu pozostawiając na skórze przyjemny film, nielepki i nietłusty. Zazwyczaj nakładam masło na noc, więc efekty oceniam dopiero rano i... uważam, że to najlepszy zabieg dla mojej skóry. Przesuszenia znikają, wymagająca skóra na łydkach jest nawilżona, elastyczna i gładka. Efekty są jeszcze lepsze po zastosowaniu peelingu do ciała. Polecam, zwłaszcza, że ostatnio widziałam w dobrej cenie w Rossmannie. To masło to godny konkurent dla awokado. ;)
17 maja 2011
DROŻEJ:TANIEJ - peelingi do twarzy The Body Shop i Dax Cosmetics
Dzisiaj muszę się Wam do czegoś przyznać!
Kiedyś byłam przekonana, że tylko drogie kosmetyki mają szanse być skuteczne. I niestety tylko takie przykuwały moją uwagę. Dopiero po czasie zrozumiałam jak wielkim błędem jest wrzucanie do jednego wora tańszych odpowiedników. ;) Stopniowo zaczynałam odkrywać perełki na niższych półkach i znalazłam już kilku (kilkunastu?) faworytów. Tym samym chciałabym otworzyć serię notek pod tytułem DROŻEJ:TANIEJ - nie zawsze warto przepłacać. Chciałabym w nich pokazywać kosmetyki, które mimo że kosztują niewiele spełniają swoją funkcję tak samo dobrze albo i lepiej niż te drogie. Na swojej kosmetycznej drodze (haha :D) takich przykładów napotkałam naprawdę sporo i dzisiaj pierwszy z nich.
PEELINGI DO TWARZY
Jeśli chodzi o peelingi do twarzy to mam kilka konkretnych wymagań. Przede wszystkim peeling musi dobrze ścierać, żeby efekt był naprawdę widoczny i odczuwalny a nie tylko powierzchowny. Najczęściej wybieram "drapaki", po których skóra jest mocno wygładzona i odświeżona. Ale nie wszystkie tego typu kosmetyki działają.. Miałam kiedyś peeling z serii Ziaja Pro (w dużym opakowaniu z pompką) i był beznadziejny. Drapał, podrażniał, ale nic nie ścierał. Dlatego oprócz samego "drapania" ważny jest efekt. ;) Mile widziana jest żelowa konsystencja z dużą ilością drobinek i ładny zapach. Mam w tej kategorii dwóch faworytów.
The Body Shop Vitamin C Micro Refiner
W tej chwili już go nie mam, ale bardzo dobrze ten kosmetyk wspominam.. Był godnym następcą jeszcze droższego Biothermu. ;) [jak sobie przypomnę, że potrafiłam wydać na peeling 130 zł to aż mi ciarki przechodzą po plecach]
No ale do rzeczy! Peeling ma kremową konsystencję, z bardzo dużą ilością malutkich drobinek ścierających, jest bardzo gęsty, przez co też bardzo wydajny. Na jedno użycie wystarczała dosłownie odrobina. Peeling ma całkiem przyjemny zapach, chociaż na początku używania niezbyt mi się podobał - to taki lekko kwaśny cytrusowy zapach, delikatny, raczej neutralny.
Co uzyskujemy po kilku minutach delikatnego masażu? Odświeżoną, wygładzoną i naprawdę rozpromienioną skórę. Wszelkie czarne kropki po prostu znikają, a twarz wygląda o niebo lepiej. Co więcej, dzięki zawartości gliceryny, masła shea i olejku ze słodkich migdałów nie ma mowy o przesuszeniu czy ściągnięciu skóry po zabiegu, chociaż ja bym nie rezygnowała z kremu. ;)
Wydajność co prawda powalająca, ale cena jako jednorazowy wydatek trochę też.. 65 zł za opakowanie 75 ml może być sporą przeszkodą nawet dla fanek TBS.
Dax Cosmetics, Perfecta Oczyszczanie, Peeling drobnoziarnisty
Drugi peeling to polski produkt znanej chyba wszystkim firmy Dax Cosmetics. ;) Ostatnio bardzo polubiłam Daxa za kilka ich kosmetyków, dlatego nie zastanawiałam się długo przy wyborze tego peelingu, zwłaszcza że słyszałam na jego temat same pozytywy.Już na samym początku bardzo spodobał mi się zapach - świetny orzeźwiający, morski zapach z lekką nutą cytrusów od razu przypomniał mi wakacje nad ciepłym morzem. ;) O wiele bardziej niż w przypadku peelingu TBS spodobała mi się też konsystencja, jest typowo żelowa, przyjemniejsza w stosowaniu, nie aż tak gęsta. W żelu zawieszone są drobinki - bardzo różne, małe, duże, ostre, mniej ostre. Jest ich bardzo dużo, niektóre rozpuszczają się pod wpływem tarcia a inne pozwalają na dłuższy masaż.
Skóra po użyciu tego peelingu jest wręcz aksamitna, delikatna w dotyku, niepodrażniona (chociaż należy uważać na naczynka) i odświeżona! Brakuje co prawda efektu rozjaśnienia jak w przypadku TBS, ale od czego są kremy i maseczki. ;) Peeling świetnie radzi sobie z zatkanymi porami. A teraz uwaga, uwaga - CENA! 9 ZŁ za 60 ml! Za 9 zł otrzymujemy kosmetyk, który bez wątpienia dorównuje wielokrotnie droższemu Body Shopowi, a nawet Biothermowi.
Czy macie może propozycje kategorii, których powinny dotyczyć kolejne notki z serii DROŻEJ:TANIEJ? ;) Jeśli tak, bardzo proszę, napiszcie o tym w komentarzach.
P.S. Wyniki giveaway'a opublikuję jutro!
Subskrybuj:
Posty (Atom)